niedziela, 6 kwietnia 2014

Myszy, pantofle i ludzie


Mam taką znajomą. Pani koło siedemdziesiątki. Ale młoda. Duchem i umysłem.
Dziś mi historię opowiedziała.
Otóż, choć jej subiektywnie zimno, uznała, że wiosna. I pantofle wiosenne wdziała. W piątek w nich poszła do sklepu, coś w jednym cisnęło.
Pomyślała, że dawno nie noszone i to stąd. A może tak zmarzły i zesztywniały przez zimę w nieogrzewanym przedsionku?
W sobotę w nich poszła do kościoła, bo to taka, jak ją nazywam, szabasowa katoliczka. W sobotę wieczorem chodzi na mszę, coby w ścisku z ludem bożym nie macać się w niedzielę.
Wychodzi z domu, pantofel ciśnie. Tak jakoś się leniła, żeby sprawdzić, bo ciężko jej się schylać.
Ale mocno ciśnie pod palcami i coś się w piętę wrzyna.
No, to się schyla i pod piętę sięga.
Drut?
Ciągnie za ten drut i wyciąga zaschnięty, sztywny mysi ogonek.
Pantofel zzuwa, a tam, pod palcami, zmumifikowana myszka.
Ona myszy się boi i brzydzi panicznie, ale jej kotek takie oto dary do domu znosi. Musiał jeszcze zimą łup umieścić w pantoflu, bo się w zimnym przedsionku truchełko zrobiło.
Co tu zrobić? Truchełko wytrzepać przez płot, na działki?
Uznała, że się nie godzi mysiej mumijki komuś wrzucać na rabatkę, wróciła do domu, z pantoflem na czubku stopy, powstrzymując pawia i zaschniętęgo trupka wywaliła do śmietnika.
Ale co dalej? Wzuć te same pantofle? Wyrzucić? Ale to dobre buciki, wygodne.
Stwierdziła, że pantofle odstawi, na okres karencji, truchło nie zaśmierdło, nadają się do noszenia.
A do kosciółka poszła w zimowych butach, zgodnie z subiektywnym odczuciem temperatury.


Z myszami ma  problem. Bo dokonały inwazji, cholera wie, dlaczego akurat z wiosną. Kot je tłucze na potęgę, ku zgrozie i obrzydzeniu pani. No bo niby dobrze, że tłucze, ale taki masowy mord?! On serca nie ma! Pani kotu podsuwa smakołyki, żeby chociaż tych myszy nie żarł, bo potem pyskiem po myszy rozszarpaniu przychodzi ją całować. A kot się wycwanił - jak chce smakołyczek, to przynosi mysiego trupa i rzuca demonstracyjnie pod nogi. I dostaje smakołyk. Najwyraźniej założył mysie repozytorium, bo przynosi myszki w różnym stanie skruszenia, wyciąga je ze swoich łatwo dostępnych zasobów.

Ale jak się na coś obrazi, to potrafi rozsmarować świeży ubój, z wygryzionymi podrobami, na dywaniku pod łóżkiem. Albo zagrzebać w cukiernicy. Lub, jako wyraz czułości chyba, ułożyć jeszcze ciepłą, nienaruszoną mysz na poduszce. A czasem, jak łowy udane, to i cały rządek.

piątek, 4 kwietnia 2014

Dałaby Pani sobie radę

UWAGA!!! 
Wszystkich, których wujek Google przywiódł tu, obiecując informacje na temat magicznego sposobu ODCHUDZANIA informuję, że nie znajdą tutaj NIC ciekawego i w związku z powyższym mogą sobie darować dalszą lekturę.



Fejsbunio dba o mnie, żebym nie przeoczyła nadejścia wiosny i kieruje do mnie reklamy, a propos tejże wiosny chyba, innego pomysłu nie mam.

Otóż, gdyby ktoś nie zauważył:

WIOSNA już JEST!
Porzuć zimowe ubrania i odbierz swój bon do C&A zupełnie za FREE!

A ja, głupia, do tej pory zawsze chowałam zimowe ubrania w głąb szafy! Zamiast po prostu porzucić. I ten kusicielski bon do C&A, zupełnie za FREE? No, do C&A to chyba tylko za FREE.

W kwestii ubrań pojawia się też, jakże wiosenny, wątek wyszczuplania.

SUKIENKI WYSZCZUPLAJĄCE
Wysyłka w 24 h 0 zł!
Idealnie Dopasowane Sukienki z Dzianiny ZAMÓW TERAZ!

To chyba jakaś sprzeczność. Idealnie Dopasowane Sukienki z Dzianiny? Wyszczuplające? Chyba, że są z pianki neoprenowej. Salma Hayek podobno nosi taki neoprenowy rulon, wprawdzie POD idealnie dopasowaną suknię syrenki na gale na czerwonym dywanie.

A zaraz obok - rozwiązanie problemu. Kuracja XXXXXX i mogę dopasowaną dzianiną oblekać idealne kształty.

UWAGA! Jak szybko schudnąć? Zobacz wywiad z lekarzem na Onet.pl! XXXXXXXXOdchudzanie! Nie, żebym odczuwała potrzebę odchudzania, ale jestem generalnie świata i odkryć naukowych ciekawa, może ktoś stworzył genialną metodę, lepszą, prostszą i szybszą od jedynej, w którą wierzę, metody dupy i głowy czyli "rusz dupę i jedz z głową". A tam (pisownia oryginalna):


"Odnośnie XXXXXXX kuracji odchudzającej, czy może Pani przedstawić schemat działania?

W skład zestawu wchodzi 30 dniowa kuracja odchudzająca. Wykorzystując odkrycie transportu mikropęcherzykowego do nanostruktur komórkowych. Składniki produktu zaczynają wysyłać impulsy do holienzymów i wszczynać transkryptazę nowych białek i enzymów katalizujących. XXXXXXX kuracja  informuje orgaznim o rozpoczęciu procesu odchudzania, przez co organizm w sposób naturalny wytwarza enzymy katalizujące reakcje lipodestrukcyjne.

Opis całkiem skomplikowany…
Dałaby Pani sobie radę. Produkt XXXXXXXX to rzeczywiście nowość w zakresie transbłonowych kuracji odchudzających i pierwszy taki produkt w Polsce, ale w zestawie jest również szczegółowa instrukcja oprócz dokumentów z certyfikacją skuteczności i świadectwa orginalności produktu."
Hmm, ja bym sobie nie dała rady. Nie dla mnie więc reakcje lipodestrukcyjne, pozostanę przy zachowaniach autodestrukcyjnych.
Fejsbunio jednak nie pozostawił mnie w bezradności i zaproponował:

GORSET WYSZCZUPLAJĄCY
Za 15 ZŁ REWELACJA dla wszystkich kobiet, będziesz piękna w każdej chwili, PROMOCJA DNIA

Czyli jednak koncepcja bliska rulonowi. Ujrzałam oczyma wyobraźni tę talię, smukłą kibić. "Suknia doskonale uwydatniała talię Scarlett, mierzącą w obwodzie 17 cali - najcieńszą talię w trzech powiatach!" - za jedyne 15 zeta, w każdej chwili. Niezły deal. 

Nie mam pojęcia, według jakiego klucza fejsbunio dobiera mi te reklamy. Bo jeszcze ostatnio długo atakował propozycją, cobym się porozwijała osobiście na niwie efektywności i zdobyła cenną umiejętność zmieszczenia więcej działań w ograniczonym czasie. A ja tu kombinuję, jak robić mniej, a nie więcej. Zwalam na przesilenie wiosenne, pełnię, jak akurat jest, wichurę, jak się trafi, na pogodę, która ma zaburzenia afektywne dwubiegunowe, z bardzo szybką zmianą fazy, i przetacza mi się frontami po głowie, i jestem wetterkrank i niezborna, nie ogarniam, i jest tak, jak to pisał Hrabal o Frantisku Hrubinie, który mawiał:
"Ja, kiedy mam wypełnić przekaz i zanieść na pocztę, to nie dość, że ten dzień, ale i następny mam do dupy". 

Ja mam również poprzedni.

A co do Hrabala, to uczniowie gimnazjum w Nymburku zbuntowali się właśnie przeciwko nadaniu ich szkole imienia Hrabala. 

"Nigdy nie słyszałem o takim pisarzu – oświadczył przewodniczący samorządu uczniowskiego. Inny znów uczeń stwierdził, że z tego, co mu wiadomo, Hrabal dwukrotnie nie zdał do następnej klasy, nie zasługuje więc na to, by być patronem jednej z najlepszych w kraju szkół średnich (czeskie gimnazjum jest odpowiednikiem naszego liceum). List protestacyjny podpisało kilkuset uczniów."

No, nie zasługuje, logika nie do podważenia.

Ale za to logiki, według której fejsbunio dobiera mi reklamy, kompletnie nie pojmuję. Gdybym jednak nie była zainteresowana nową garderobą, wyszczuplaniem i odchudzaniem, z okazji wiosny poleca mi również to:

Kosiarka fana sportu
Kosiarka w barwach narodowych za 469 zł! Koszulka kibica gratis!

Nie mam wprawdzie trawnika, kibicem też nie jestem, ale mogłabym w ramach prac społecznych pomykać z taką kosiarką po naszym podwórku. I kilku sąsiednich. W koszulce kibica. Albo iść z kosiarką w barwach narodowych i w tej koszulce na Marsz Niepodległości. Ale to już nie wiosennie.

Za to wśród słów kluczy, dzięki którym ludzie trafiają na tego bloga są:
"siusiak" - no, rozumiem, było o siusiaku, wprawdzie chyba nie takim, jakiego się spodziewał ten ktoś

ale są też "zdjęcia widocznych siusiaków" (trudno, żeby ktoś szukał niewidocznych)

oraz "gołe dziewczyny z wielkimi piersiami" - o gołych dziewczynach nigdy nie było, o piersiach, wielkich czy niewielkich, również nie

Przykro mi bardzo, że tych państwa rozczarowałam.