poniedziałek, 20 stycznia 2014

Prace sezonowe


Spotykam dziś mojego parkowego znajomego. Chodzi wzdłuż brzegu stawu, popatruje na drzewa. Wygląda jakoś nieszczególnie, odnotowuję.

- A, to pani, dzień dobry pani, ja tak patrzę, jak zdjąć moje spławiki, co się pozaczepiały o gałęzie. O, widzi pani? Tam jest jeden.
- Dzień dobry, no widzę. Ale to chyba dopiero jak mocniej zamarznie, bo jeszcze lód za cienki, żeby wchodzić.
- Parę dni mróz potrzyma, to już da się wejść. A tam był jeszcze jeden, ale albo ktoś mi go zdjął albo wiatr zwiał. Może wypłynie, jak lód zejdzie.
- Tam coś wisi, tylko chyba nie spławik, raczej błystka.

Wyciągam aparat, patrzymy przez teleobiektyw.

- Błystka. W takim razie to nie moja. Jeszcze jeden jest do zdjęcia, koło wyspy. Wie pani, takie prace sezonowe trzeba wykonać.
- Dawno pana nie widziałam. Mijaliśmy się może?
- Bo ja tu dawno już nie byłem. Jak to się mówi, wchodziliśmy w nowy rok z chłopakami. I tak się zeszło. Nie ma lekko, pani kochana, nie ma lekko w tym życiu.