wtorek, 26 sierpnia 2014

Makaron i kocie łapki




z okazji deszczu i ogólnej zgniłochy na dworze kleiłam dziś makaron, tak na poprawę humoru

wzbudziło to wielkie zainteresowanie stworzeń, a zwłaszcza kotki, która dokonywała kradzieży zuchwałej - błyskawicznie nabijała kluseczkę na wysunięte pazurki i unosiła, jako zdobycz, dziko pomrukując, a następnie pędzała po podłodze, podrzucała, po czym rozszarpywała i pożerała na surowo



pies patrzył na te występki z wyraźną dezaprobatą




a takie makarony nazywają się cavatelli, jak już złapałam odpowiedni ruch, to je klepałam taśmowo, niczym nonna z Apulii