Grudzień to najkrótszy z miesięcy. Najkrótsze dni, a do tego trwa trzy tygodnie. Trzeba zdążyć w robocie ze wszystkim do świąt, a jeszcze nadrobić za kawałek stycznia, który zaczyna się po Trzech Królach. Pędzę w zadyszce, przerywanej atakami narkolepsji i melancholii, bo rzadko jest tak:
Najczęściej tak: