czwartek, 16 stycznia 2014

Czego nie wolno psom



Jak wiadomo z fejsbuka, blogów i ogólnie internetów, przyszła zima. To ja też o zimie,  kto bogatemu zabroni?

Zimę mój pies bardzo lubi, a zwłaszcza śnieg. W końcu przodków ma z Północy, latem się męczy w czarnym futrze na słońcu i ogólnie od upałów. A i dobrze prezentuje się na śniegu, tak wyraziście, wyrafinowana elegancja b&w, chiński znak w ruchu. Wprawdzie już zeszłej zimy nie wykonywał, z uwagi na wiek chyba i kondycję stawów, slalomu w salopie po śniegu czyli rzutu na bark i przesuwania ślizgiem z napędem na łapy, jak poniżej widać w materiale archiwalnym. Hmm, zawsze ta aktywność budziła moje podejrzenia, czy jednak przodkowie labradorów na tym Labradorze nie zadawali się z fokami.


Ale nadal można zimą wsuwać nos w śnieg i dmuchać, pochrupywać kawałki lodu i zmrożonego śniegu, a przede wszystkim - nawęszać się do upojenia, a że chyba wszystkie suki w okolicy mają cieczkę, upajać się jest czym. Węszy bez przerwy, a czasem zlizuje cytrynowe sorbeciki i za nic nie daje się od tej czynności odciągnąć. Zimą jest pysznie!
Czyli wiadomo.





Można też włazić w kadr oraz, korzystając z nieuwagi pani, zajętej przytykaniem sobie do twarzy jakiegoś pudełka, zażyć kąpieli w ostatnim nadającym się do tego kawałku stawu. Nic to, że trzeba pokonać strome zbocze (bo od płaskiej strony jest na wodzie to coś, na co lepiej nie włazić, bo może się zdradziecko załamać i wtedy jest słabo, jedna lekcja wystarczyła, by zapamiętać na całe życie). 





Zimą jedna rzecz jest jednak przykra - sól na ulicach i chodnikach. Dlatego w drodze powrotnej z parku zaraz za pasami wprowadziłam psa na skrawek trawniczka, gdzie leżał śnieg, a nie kryształki soli, pokrywające chodnik obok. I w tym momencie podeszli do nas dwaj panowie policjanci, którzy stali przy przejściu już kiedy szliszmy do parku, młode chłopaki, chyba nawet młodsi od młodszych aspirantów.

- Czemu pies jest na trawniku? - pyta ten niższy.

"Czemu pies szczeka, rwie się na łańcuchu?" - tak mi się jakoś automatem skojarzyło z "czemu pies". Ale na pytanie odpowiadam, grzecznie i zgodnie z prawdą:

- Ponieważ na chodniku jest mnóstwo soli, od której popękają mu łapy.

- Psom nie wolno przebywać na trawnikach.

"To zejdźcie, panowie" - już miałam na końcu języka, ale się w porę powstrzymałam, zamiast tego pytam:

- A dlaczego nie wolno?

- Bo...bo takie jest prawo!

- Jakie prawo?

- Zostaw panią w spokoju - włącza się do akcji ten wyższy - A pani nam za to powie, gdzie tu w okolicy spożywają alkohol.

Że nie pytają o lokal gastronomiczny z wyszynkiem, to pojęłam od razu, ale dlaczego "ZA TO"? Za co? Za zostawienie w spokoju?

- Bo my tu mamy praktyki i musimy się wykazać.

Co ja, jakiś konfident jestem, będę ziomali z dzielni sypać?

- Wiecie, panowie, tu są kulturalni ludzie, o tej porze nie piją.

- No właśnie widzimy, bo nam powiedzieli, że element mieszka na dzielnicy, a my już dłuższy czas tu stoimy i NIKT nawet na czerwonym nie przeszedł. 





7 komentarzy:

  1. PSOM NIE WOLNO PRZEBYWAĆ NA TRAWNIKACH:-DDDDD
    biorę na miejscu i wchodzi do slangu.
    Ach, jakoś nie wiedziałam, że to czarny labrador? Kojarzyłam, no nie wiem, z szarobeżowym wilczarzem?
    no pacz, taki miałam obraz. Wykreowany przez dodo, niewątpliwie. Dodo w sukience na rowerze, obok ten wilczarz chyłkiem. Kwiaty w koszyku.
    Drugi obraz wykreowany: jak napisałaś, że spotkałaś psa z bloga, to myślałam, że to o tym psie będzie:-)
    Poczekałaś na zielone? kto bogatemu zabroni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, i widzisz, jak to się kreuje :) A nie widziałaś wcześniej psa mego na fejsbuku? Bo on tam bywał. Oraz było na blogu wcześniej, że labrador. A w koszyku to raczej warzywa. I na rowerze bez psa, u mnie rower i pies zawsze występują rozłącznie. A zaprzyjaźnionego z psami z bloga spotkałam moPSA - i wszystko jasne :) Ale nie przynałam się właścicielowi, że to znana mi niejako postać.
      Poczekałam, ale ja przechodziłam przez przejście obok, tam jest skrzyżowanie głównej ulicy z małymi, osiedlowymi. I panowie stali przy tym przejściu przez osiedlową, przez które w istocie często ludzie przechodzą, nie czekając na zielone.

      Usuń
    2. no i widzisz, widziałam, i byłam przekonana, że beżowy. Może nawet beżowy labrador, pewnie wiedziałam, że labrador:-) sami sobie to kreujemy, przez nieuwagę i przywiązanie do schematów. Ot, nauczka.

      Usuń
  2. Jak mają praktyki, to przecież muszą się wykazać ;) A tu społeczność wredna: ani na czerwonym nie przechodzą, ani nie chleją gdziebądż...
    Marzyłam o czarnym labradorze, kiedyś. A mam białą owczarkę szwajcarską ;)) Ot, życie za nas wybiera.
    Pozdrawiam ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Społeczność chleje, ale nie na skrzyżowaniu przy jednej z głównych ulic. :) Weszliby w przechodnie podwórka, to mieliby osiągi.
      Ja kiedyś tak nieśmiało, bardzo hipotetycznie pomyślałam, że fajnie byłoby kiedyś mieć labradora (choć chyba przed oczyma duszy miałam biszkoptowego), a tu - bach! i zamiałam odchowanego labradorka. Wtedy jeszcze wydawało mi się, że to takie spokojne, łagodne stworzenia. Widać czegoś nie doprecyzowałam w tych wstępnych marzeniach, bo trafił mi się samiec alfa, z wszystkimi dobrymi i złymi konsekwencjami. No, nie złymi, trudnymi na początku. Od tego czasu poznałam wiele labradorów i z całą stanowczością twierdzę, że nie mają one wiele wspólnego ze stereotypowymi wyobrażeniami na temat tej rasy. Ale to osobny temat, kiedyś opiszę dokładniej mojego psa :)

      Usuń
  3. Ależ, w przechodnich podwórkach bywa niebezpiecznie...
    Chyba ludzie wizualizują sobie golden retrievery raczej, zamiast labradorów ;) Jednak to zupełnie inna osobowość. Ja poznałam pierwszego czarnego labradora na lotnisku w Wro, pies pracujący, a nawet na służbie, zrównoważony i bez wątpienia samiec alfa. One raczej tak mają ;) Napisz o swoim koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też jest bardzo zrównoważonym chłopakiem. Niestety, nie został psem pracującym, choć powinien był. Zastępczo zajmuje się patrolowaniem ze mną dzielni :) Napiszę o nim na pewno.

      Usuń

jeśli komuś się chce, proszę o komentarz, będzie mi miło