niedziela, 8 grudnia 2013

Co słychać?


Wychodzę z psem na spacer, sąsiad z parteru uchyla okno i woła:
- Sąsiadko! Sąsiadko!

Myślę - coś opowiedzieć chce, może się dowiem, kto w sąsiedztwie ostatnio się nachlał i latał bez gaci, albo co mu "ta-nie-powiem-kto-z-góry-bo-się-nie-chcę-wyrażać" nagadała, więc dla paddzierżki razgawora pytam:
- Co tam słychać, panie Andrzeju?
- Normalnie szkoda gadać, sąsiadko. 
Pauza, dramatyczne zawieszenie głosu, stopniowanie napięcia.
- NIC nie słychać!

1 komentarz:

  1. w sumie, może to najgorsze, co może się nam przytrafić ;)

    OdpowiedzUsuń

jeśli komuś się chce, proszę o komentarz, będzie mi miło