niedziela, 8 grudnia 2013

Zaczęło się!


Mój sąsiad z parteru przyuważywszy, że wychodzę z psem otwiera z rozmachem okno:
- Zaczęło się!
Słyszę radio w tle, myślę: newsów z Kijowa słuchał.
- Do rana nie wiadomo, co co będzie. Noc z głowy. Ten z Mińska jak dojedzie, to już będzie za późno.
- A on się wybiera?
Myślę: tylko Łukaszenki tam brakuje.
- Wybierać to pewnie się wybiera, tylko czy dojedzie, jak taki śnieg pada. Mówię, noc z głowy, ja będę musiał zgarnąć, zanim się uklepie, zaczęło się, i tak do wiosny.

AAAAAA!!!! "Turkocze zaprzęg na majdanie", tylko nie tym, w tym momencie zajarzyłam, no, to pogadali - "ten z Mińska" to nasz cieć, który dojeżdża z Mińska, ale Mazowieckiego, opędza z pięć cieciówek, sprawnie delegując zadania, odpala mojemu sąsiadowi parę groszy za wyręczanie go w co cięższych robotach, a zwłaszcza w uprzątaniu śniegu.

Co słychać?


Wychodzę z psem na spacer, sąsiad z parteru uchyla okno i woła:
- Sąsiadko! Sąsiadko!

Myślę - coś opowiedzieć chce, może się dowiem, kto w sąsiedztwie ostatnio się nachlał i latał bez gaci, albo co mu "ta-nie-powiem-kto-z-góry-bo-się-nie-chcę-wyrażać" nagadała, więc dla paddzierżki razgawora pytam:
- Co tam słychać, panie Andrzeju?
- Normalnie szkoda gadać, sąsiadko. 
Pauza, dramatyczne zawieszenie głosu, stopniowanie napięcia.
- NIC nie słychać!